poniedziałek, 23 listopada 2015

Zapowiedź "Hydrokosmosu" we Wrocławskim Teatrze Pantomimy

27 listopada zapraszamy na premierę "Hydroskomosu" w reżyserii Konrada Dworakowskiego. Przedstawienie Wrocławskiego Teatru Pantomimy nawiązuje do „Małej syrenki” H. Ch. Andersena.

Pierwsza premiera w jubileuszowym sezonie wrocławskiej Pantomimy dedykowana jest młodym widzom. Akcja „Hydrokosmosu” rozgrywa się w dwóch równoległych światach – morskim i lądowym. Jest to opowieść o sile miłości i odwadze budzącej się w człowieku, który bardzo pragnie spełnienia swych uczuć. Choć oryginał baśni niesie ze sobą smutne skojarzenia, reżyser Konrad Dworakowski chce pokazać, że właśnie w samej miłości jest sens, w odwadze by do niej dążyć, w uczuciu, które nie poddaje się ocenie, w gotowości by sięgać do niej i zaryzykować wszystko.

Postać Małej Syrenki /Paula Krawczyk-Ivanov/ reinterpretuje pojęcia piękna, poświęcenia, miłości i odwagi sprowadzone do rangi sloganu czy karykatury i przywraca im pierwotne sensy. Główna bohaterka początkowo sama zdaje się być zawstydza czystym i bezpretensjonalnym uczuciem, o które tak trudno nam czasem powalczyć.

Przedstawienie dla widzów od 8 lat. Premiera 27 listopada 2015, godz. 16.00 na Scenie na Świebodzkim.


Reżyseria: Konrad Dworakowski
Kostiumy i scenografia: Maria Balcerek
Muzyka: Tomasz Krzyżanowski
Obsada: Paula Krawczyk-Ivanov, Izabela Cześniewicz, Agnieszka Charkot, Agnieszka Dziewa, Paulina Jóźwin, Agnieszka Kulińska, Sandra Kromer /gościnnie/, Anna Nabiałkowska, Monika Rostecka, Artur Borkowski, Anatoliy Ivanov, Jan Kochanowski, Mateusz Kowalski, Zbigniew Koźmiński, Krzysztof Roszko, Mariusz Sikorski, Piotr Sabat, Krzysztof Szczepańczyk


Produkcja przedstawienia dofinansowana jest ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Centrum Kultury i budżetu Województwa Dolnego Śląska

niedziela, 11 października 2015

Przytul stracha - recenzja

Nie takie strachy straszne

Niewiele jest spektakli we Wrocławiu dla młodego widza. Jest jednak kilka perełek, dzięki którym rodzice mogą zapewnić swoim pociechom dobrą rozrywkę, a przy okazji pomóc im złapać teatralnego bakcyla. "Przytul stracha" Kingi Maciejewskiej to interesująca przygoda, która przypadnie do gustu najmłodszym i tym trochę starszym widzom.

Przedstawienie opowiada o bohaterskiej Drużynie Antystrachów, która rzuciła wyzwanie przedziwnym wytworom dziecięcej fantazji. Jedną z tajemnic ich fachu jest to, że potworki tracą rezon, gdy są witane, a w myśl zasady 'poznaj swojego wroga' są wtedy dużo łatwiejsze do okiełzania. Fantastyczna scenografia i kostiumy autorstwa Barbary Szymczak i Anny Rymarz pobudzają wyobraźnię i są nieodłączną częścią całego przedstawienia. Głównym rekwizytem scenicznym jest nietypowy wynalazek nazwany strachoposkramiaczem, do którego trafiają kolejno napotkane strachy. O ile kostiumy wyglądają po prostu zabawnie, to lalki strachów zrobione zostały bardzo pomysłowo. Elementem wartym pochwalenia są również piosenki ułożone na podstawie wierszy Małgorzaty Strzałkowskiej. Każdy utwór skomponowano pod inny gatunek muzyczny. Łatwo wpadają w ucho i są chętnie śpiewane przez młodych widzów. Dużą zaletą są walory wokalne wszystkich aktorów.

Trudno jest przykuć uwagę wiercącej się publiczności w teatrze. Dlatego dobrym pomysłem jest spektakl interaktywny nie ograniczający się jedynie do artykułowanej integracji aktorów z widownią. Aktorzy zapraszają dzieci do tworzenia przedstawienia, dzięki czemu najmłodsi mogą aktywnie wpływać na przebieg akcji na scenie. Oprawa muzyczna oraz nieomal multimedialna scenografia przyciąga uwagę i sprawia, że "Przytul stracha" to idealna propozycja teatralna skierowana do młodego widza.

Klaudia Lewandowska

Dagmara Włoszek


Scenariusz i reżyseria: Kinga Maciejewska
Muzyka / kier. muzyczne: Przemysław Michalak
Scenografia, lalki, kostiumy: Barbara Szymczak, Anna Rymarz
Obsada: Mateusz Grabowski, Klaudia Lewandowska, Dagmara Włoszek

niedziela, 24 maja 2015

Recenzja "Koniec świata w Breslau" - Wrocławski Teatr Współczesny

Quo Vadis Teatrze Współczesny?

Ogromna akcja reklamowa, billboardy, plakaty, wywiady radiowe i telewizyjne zapowiadały superprodukcję na miarę teatralnej stolicy kraju. Przed pierwszym aktem zaczęło się nieźle. Nadzieję rozbudziła scenografia. Szczegółowy opis ulic, placów i budynków z książki zastąpił subtelnie neon z napisem Breslau. Na plus oceniam pomysł z windą, małe a cieszy, do pewnego momentu ożywiał niewartką akcję. Ducha cichego bohatera powieści Krajewskiego dało się poczuć. Co z fabułą? Na swojej stronie internetowej teatr tak opisuje pierwowzór: "Krajewski tworzy misterną intrygę, zręcznie wykorzystując wzory klasycznego kryminału i kreując własny, niesamowity świat." Ile z tego świata udało się przenieść w adaptacji? Niewiele.

Niesmaczne były przerysowane sceny wulgarnego seksu. Czy to "50 twarzy Mocka", czy może powieść detektywistyczna? Oczywiście kwintesencją kryminalnej zagadki są działania sekty morfinistów, jednak sama powieść to nie jest jedna wielka orgia. Większość scen erotycznych była dopowiedziana przez reżyserkę (np. gwałt na Mitzi, seks oralny Smolorza z Sophi). Według reżyser chodziło o pokazanie zgnilizny moralnej ówczesnego Wrocławia, szkoda że zabieg ten negatywnie wpłynął dramaturgię przedstawienia.

Nie udał się zaciąg najemny w postaci Konrada Imieli. Jego Eberhard Mock to infantylny alkoholik z problemami z potencją. Imiela jako pierwszy odtwórca miał niepowtarzalną szansę na wykreowanie postaci. Może na początek ustalmy fakty. Mock nie jest superbohaterem, daleko mu do Herkulesa Poirot. Najsławniejszy radca kryminalny Breslau to pijak, damski bokser, pomiatający ludźmi prostak. Ale ma nosa do ludzi, potrafi przesłuchiwać, zwraca uwagę na szczegóły. Do Mocka Krajewskiego czujemy odrazę, ale jednocześnie podziw. Na pewno nie jest to poczucie zażenowania towarzyszące degrengoladzie Mocka u Olsten. Jedyne co udało się przenieść Imieli z Capitolu to jego jarmarczność. O ile pewne zagrania w stylu filmu noir pasowały do kryminału, to politowanie budziło zaproszenie publiczności na scenę i wspólne harce. Bezbarwnie wypadł Tomasz Orpiński w roli Kurta Smolorza, nieprzekonująco zagrał Jerzy Senator jako dyrektor kryminalny. Nadzieję można pokładać w Poli Błasik (Sophi Mock), nie stworzyła kreacji, ale jak na tak ciężki debiut można uznać, że zagrała poprawnie. Oby jej następna rola kładła większy nacisk na jej zdolności aktorskie, a nie tylko na piękne ciało.

Broniłem Agnieszki Olsten po "Kotlinie", gdyż jak określano przesadnie jej spektakl, ta proekologiczna, feministyczna propaganda miała swoje uzasadnienie. Tak samo jak estetyczne wątki związane z astrologią. To wszystko jest w powieści Olgi Tokarczuk. W adaptacji Krajewskiego po prostu wieje nudą, a to wyrok dla kryminału.

Dlaczego drugi co do wielkości teatr we Wrocławiu traktowany jest przez publikę jak zło konieczne? Teatr stawia na młodych utalentowanych aktorów, w zespole ma kilka doświadczonych perełek. Tymczasem wizja dyrektora Marka Fiedora teatru niszowego kładzie tę scenę na kolana. Obawiam się, że po takim ciosie jak ten ostatni ciężko jej będzie się podnieść.

czwartek, 22 stycznia 2015

Recenzja - „Macht mir Spaβ” - Novy Ruch Teatr

Szklanka talentu, łyżka pomysłowej reżyserii, dwie garści dobrego humoru ze szczyptą interakcji z publicznością i oto mamy przepis na znakomitą komedię. Zróbcie nam tę przyjemność i usiądźcie wygodnie, ale nie zapomnijcie jednak zapiąć pasów, to nie będzie zwykłe gotowanie.

„Macht mir Spaβ” to reżyserski debiut Piotra Soroki i zarazem pierwsza propozycja Teatru Novy Ruch, którego zespół tworzą znane ze sceny Wrocławskiego Teatru Pantomimy aktorki Agnieszka Dziewa i Agnieszka Charkot. Przedstawienie tylko z pozoru traktuje o gotowaniu, ba, pieczenie muffinek to jedynie pretekst do spotkania dwóch silnych charakterów. Ich relacje to istny kocioł uczuć. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, a nastroje jak sinusoida. Dzięki przemyślanemu scenariuszowi jesteśmy świadkami istnego popisu pantomimy z całym wachlarzem emocji jaki tylko może być odegrany za pomocą mimiki czy gestu.

Głównym atutem przedstawienia jest to, że wymiana pozytywnej energii na scenie przekłada się na ciepły odbiór publiczności. Duet grający lekko i z wdziękiem bardzo dobrze wywiązał się z zadania uprzyjemnienia widzom tego wieczoru. Nie tylko do mnie trafiło poczucie humoru twórców, co widać było po reakcjach tłumnie zgromadzonego na premierze audytorium. Pomysły na flirt z publicznością, skracanie dystansu, celny dowcip to wiodące zalety tej komedii.

Oprawa audiowizualna była bez fajerwerków, ale te zapewniła nam gra aktorska. Z przyjemnością obejrzałbym ten spektakl z muzyką na żywo, niekoniecznie klasyczną, a przykładowo z gitarą basową. Byłby to dodatkowy bodziec wymiany energii pomiędzy aktorami a publicznością. Warto wspomnieć o korespondujących z akcją na scenie animacjach będących nienachalnym, spójnym komentarzem. Kreacjom aktorskim towarzyszyły również świetnie dobrane kreacje kostiumowe.

Mam ochotę na więcej przyjemności od Novego Ruchu i z niecierpliwością czekam na ich nowe propozycje. Z pewnością wrocławska scena teatralna staje się ciekawsza dzięki tak obiecującym inicjatywom.

Novy Ruch Teatr - Agnieszka Charkot i Agnieszka Dziewa, fot. Linda Parys

Następne przedstawienie:
27-28 marca

Obsada Agnieszka Charkot, Agnieszka Dziewa
Ruch i reżyseria Piotr Soroka
Design Adam Królikowski
Kostiumy RISK made in warsaw
Projekcje Marta Wyczółkowska
Światło Krzysztof Szczepańczyk
Współpraca Linda Parys, Tomasz Pastyrczyk
www.novyruchteatr.pl

niedziela, 11 stycznia 2015

Zapowiedź - „Macht mir Spaβ” - Novy Ruch Teatr



18 stycznia zapraszamy do ToTu (były Madness) na pierwszą w tym roku wrocławską premierę Teatru Novy Ruch. Będzie to historia o przyjemnościach, która rozgrywa się w studio nagraniowym programu kulinarnego „Macht mir Spaβ”, w którym dwie prowadzące, na wzór „Perfekcyjnej Pani Domu”, przygotowują słodkie, jak one same, muffiny. Niestety, w biegu zdarzeń, natłoku obowiązków i telewizyjnych póz okazuje się, że „Perfekcyjne Panie Domu” wpadają w ciąg niespodziewanych zdarzeń, a w tle komplikacji pojawia się mściwa zbrodnia. Historia koczy się jednak happy endem, a obie Panie żyły długo i szczęśliwie. Jak w bajce!

„Macht mir Spaβ” utrzymane jest w konwencji komedii absurdu. W przedstawieniu wykorzystano technikę pantomimy oraz elementy teatru tańca i projekcje multimedialne. 

Przedstawienie powstało bez wsparcia finansowego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz instytucji Wrocław 2016.


Novy Ruch Teatr „Macht mir Spaβ”
Obsada: Agnieszka Charkot, Agnieszka Dziewa

Ruch i reżyseria: Piotr Soroka 
Design: Adam Królikowski
Kostiumy: 
RISK made in warsaw
Projekcje: Marta Wyczółkowska
Światło: Krzysztof Szczepańczyk 
Współpraca: 
Linda Parys, Agnieszka Jarosz, Tomasz Pastyrczyk

PREMIERA:
18 stycznia 2015, godz. 19.00
ToTu, ul. Hubska 6, Wrocław 
Bilety: 10/15 zł*
*Bilety dostępne w kasie ToTu 30 minut przed spektaklem.
*Rezerwacja mailowa: kontakt.totu@gmail.com
*Rezerwacja SMS: 531 669 353

Novy Ruch Teatr - Agnieszka Charkot i Agnieszka Dziewa, fot. Linda Parys