sobota, 13 kwietnia 2013

Recenzja "Poławiacze papieru" - Wrocławski Teatr Pantomimy

W oparach absurdu

Stopniowo, formularz po formularzu obywatel K. (Mariusz Sikorski) staje się zakładnikiem machiny urzędniczej. Z pozoru błaha sprawa całkowicie zmienia życie przypadkowego człowieka. Celem działań machiny nie jest pomoc w załatwieniu problemu, a jedynie zaspokojenie pragnienia władzy nad obywatelem. Z góry przegraną walkę K. z bezdusznym systemem możemy obserwować w przedstawieniu „Poławiacze papieru” Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Spektakl w całkowicie męskiej obsadzie posługuje się minimalistyczną scenografią, która podkreśla słabość jednostki w obliczu konfrontacji z silniejszym i co ważniejsze bezlitosnym przeciwnikiem. System najpierw skutecznie doprowadzi obywatela do utraty zmysłów, a następnie udręczonego z łatwością uwięzi. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest znalezienie następnej ofiary, która wyrwie z matni obywatela K., ale okaleczony nigdy nie powróci do normalnego funkcjonowania.

Ważną rolę w przedstawieniu odgrywa opracowanie muzyczne autorstwa reżysera spektaklu. Wykorzystano tu muzykę Wojciecha Kilara z filmów: Salto i Perła w koronie, tradycyjną muzykę klezmerską oraz utwór Time Lapse Michaela Nymana. Harmonijnie wprowadza nas w klimat surrealizmu, stając się wartościowym partnerem dla aktorów.

„Poławiacze papieru” w reżyserii Zbigniewa Szymczyka to ciekawa inscenizacja motywów powieści Kawki i udana próba uwspółcześnienia jego dzieł. Aktorzy bawią się perspektywą, idealnie współgrają na scenie, z talentem wykorzystują rekwizyty i przede wszystkim bez słów wprowadzają nas w absurdalny świat bezdusznego systemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz